Miesięczne archiwum: marzec 2015

Panta rei

Adam Gieniusz – coach, trener, przedsiębiorca, miłośnik Azji i tata Helenki. Zapytany o zmianę dochodzi do wniosku, że jest z nią za pan brat. Pracował na etacie i na własny rachunek, w firmach komercyjnych i w organizacjach non-profit, w małych i w dużych przedsiębiorstwach. Mieszkał w Europie – w Polsce i w Niemczech oraz w Azji – na Sri Lance i w Indiach, a przez jakiś czas również w Ameryce Środkowej – w Gwatemali. Jednak największą zmianą dla Adama, cztery lata temu, były narodziny córki. Na co dzień, poprzez wsparcie coachingowe, mentoring i pracę trenera, wspiera innych w radzeniu sobie ze zmianą. Dziś zapytany o skojarzenia z literami w słowie ZMIANA odpowiada...

Zmiana to podobno jedyna stała w naszym życiu („Panta rei!”). Paradoksalnie, im bardziej zmiany nie chcemy, tym bardziej nas dotyka – przeciwstawiając się jej, walcząc z nią, potęgujemy jej wpływ. Jednak gdy odpuścimy – docenimy i zaprosimy zmianę – stanie się ona towarzyszem i kompanem, na którym możemy polegać. Przyjrzyjmy się teraz temu kompanowi literka po literce:

Z jak Zen – spokój, przestrzeń, akceptacja. Kluczem do zmiany jest nastawienie wobec niej. To w umyśle decydujemy, czy traktujemy zmianę jako „lepsze” czy „gorsze”, jako „pożądane” czy „niechciane”, jako „wdzięczność” czy „żal”. W czasach wszechobecnej gonitwy myśli, ASAPów, powiadomień, reklam, spokój zen wydaje się być luksusem… luksusem pierwszej potrzeby.

M jak Mądrość dzięki zmianie i zmiana dzięki mądrości. „Czasem wygrywasz, a czasem się uczysz” – zauważa John C. Maxwell w swojej książce pod takim właśnie tytułem. Zmiany możemy rozpatrywać w kategoriach zwycięstwa lub porażki (i na wiele innych sposobów). Czy jednak porażka pozostanie porażką, jeśli wyciągniemy z niej mądre wnioski na przyszłość („po szkodzie”)? Być może jedyną negatywną konsekwencją wszelkiej zmiany jest brak mądrości („przed szkodą i po szkodzie głupi”)?

I jak Imaginacja – „Imaginuj sobie waćpanna…” to klasyczne, sienkiewiczowskie zaproszenie do zmiany. Imaginuj – stwórz w głowie obraz czegoś, czego nie ma lub czegoś, czego nie widzisz (a jeśli nie widzisz, to przecież tak, jakby nie istniało…). Imaginuj, czyli wyobraź. A jeśli wyobrażenie będzie atrakcyjne, pociągające, budzące żądzę działania – wtedy zainicjuje zmianę. Imaginuj sobie…
P.S. Do poszerzania imaginacji służy imagineskop ;), o którym można przeczytać na tym blogu:
http://zwrotnica.net/blog/2015/01/imagineskopia-w-coachingu/

A jak Autoironia – spójrz na siebie z dumą, doceń, kim jesteś dziś. A teraz przypomnij sobie fryzurę z podstawówki, zdjęcie z przedszkola lub gafę popełnioną w trakcie Bardzo Ważnej Uroczystości. I pomyśl, że i ta fryzura, i przedszkole, i gafa stworzyły dzisiejszego/dzisiejszą Ciebie w całej swej wspaniałości. I kto wie – może dzisiejszy/a Ty będzie źródłem śmiechu i radości dla Ciebie z przyszłości…?

N jak Nawyki – automatyzmy, które pomagają. Albo przeszkadzają. Sednem Zmiany jest często zmiana nawyków – albo wypracowanie nowych, albo pozbycie się starych. Aha – dla lepszego życia warto nie tylko zmieniać nawyki, ale też wdrożyć nawyk zmiany…

A jak Alleluja! – Cieszmy się i radujmy mądrością i efektem każdej zmiany – i tej trudniejszej, i tej mozolnej, i tej radosnej, i tej niespodziewanej. Czego sobie i Tobie, czytelniku, życzę!

o zmianę pytała Anka Łoza-Dzidowska

Zmiana z PASJĄ

Z Anetą Esnekier, trenerką biznesu, współpracuję prawie od piętnastu lat. Aneta to socjolog z zawodowym zmysłem obserwatora. Jest nastawiona na praktyczne rozwiązania, a jej domeną są warsztaty doskonalące umiejętności miękkie, czyli te, które wpływają na budowanie relacji międzyludzkich. Współpracuje stale ze Szkołą Wyższą Psychologii Społecznej w Katowicach. Uwielbia swoich studentów. Od stycznia 2009 zarządza własną firmą, którą nie bez powodu nazwała PROJEKT PASJA. Jest zawsze entuzjastyczna i maksymalnie zaangażowana w przedsięwzięcia, których się podejmuje, a pytana o zmiany, mówi, że je oswoiła.

Zmiana to dla mnie coś bardzo naturalnego i mam poczucie, że dość oswojonego. Na tu i teraz. Bycie trenerką ułatwia mi swobodniejsze podejście do zmiany. Ciągle nowi ludzie wokół, nowe zachowania, nowe miejsca, nowe tematy, nowe wyzwania. Zdaję sobie sprawę, że zmiany były, są i będą. I oczywiście, najlepiej jeśli sama jestem kreatorką tych zmian, które mnie dotyczą. Łatwiej taką zmianą zarządzać. Czasem jednak czuję się przez zmianę wchłaniana. I wówczas przyłapuję się na oporze przed nowym. Nie przejmuję się wątpliwościami, bo wiem, że mogą się pojawić. Wtedy szybko staram się poszukać sensu tej zmiany dla siebie. Pytam „co mi to da?” Biorę za siebie w zmianie odpowiedzialność.

 

Skupiona na literach tworzących wyraz ZMIANA, takie mam skojarzenia:

Z jak Zrozumienie, bo by zmieniać, należy zrozumieć swoją rzeczywistość i zauważyć obszar, gdzie zmiana jest konieczna. Warto dostrzec osobistą potrzebę zmiany, zrozumieć i zauważyć swój własny do niej powód.

M jak Most, bo zmiana to jak stanie okrakiem między starym a nowym. To proces przejścia, który musi trwać.

I jak Idea, bo aby zmiana miała sens, winna jej przyświecać idea „po co?” Efektywna zmiana zawsze idzie w jakimś określonym kierunku i celu.

A jak Asekuracja, bo zmiana budzi naturalny opór. Potrzebny jest czas na oswojenie zmiany. Na zrozumienie swoich obaw i wątpliwości. Na znalezienie odpowiedzi i realnych sposobów na poradzenie sobie z własnymi oporami.

N jak Nowe, bo zmiana to swego rodzaju wizja. Sprecyzowane „nowe” to efekt zmiany.

A jak Aktywność, bo zmiana to aktywna postawa. To nic innego jak osobiste kreowanie rzeczywistości. Bez działania nie ma zmiany. Nawet bez działania mentalnego.

o zmianę pytała Anka Łoza-Dzidowska

O zmianie w swoim życiu opowiada specjalistka od home stagingu

Aleksandra Rzeźniczek - psycholog i wieloletnia trenerka biznesu zwierza nam się, że od zawsze interesowało ją urządzanie i dekorowanie wnętrz. Swoją pasję postanowiła wykorzystać do wprowadzenia zmiany w swoim życiu. Kilkunastoletnia praca trenerska i wykształcenie psychologiczne dały jej bogate doświadczenie doradcze oraz wiedzę i umiejętności z zakresu budowania relacji z klientem, komunikacji, psychologii spostrzegania, sprzedaży i zachowań klientów na rynku. Umiejętności, dzięki którym wspiera swoich klientów w korzystnym sprzedaniu lub wynajęciu nieruchomości doskonaliła na kursach „Ann Maurice House Doctor”. Swoją popularność Ann Maurice zawdzięcza bardzo lubianemu serialowi telewizyjnemu znanemu w Polsce pod tytułem „Zaklinacze wnętrz”.

Poprosiliśmy Olę, żeby opowiadając o swojej nowej działalności rozwinęła dla nas kolejne litery słowa Z M I A N A .

 ZASTÓJ – sama się dziwię, że mnie takie zjawisko denerwuje i prowokuje do działania. Jestem typem, który lubi święty spokój, ceni sobie leniuchowanie i nie ma wyrzutów sumienia z powodu robienia NIC. Jednak jak coś jest za długo takie samo, nic się nie dzieje i kisi we własnym sosie, w pewnym momencie czuję, że już dłużej tak nie mogę, i że trzeba coś z tym zrobić. Jak już mnie to dopadnie, chcę działać szybko i natychmiast. Czasem trudno mi wyhamować, przez co podjęłam w życiu kilka błędnych decyzji, choć bilans oceniam pozytywnie.

MARKA – przez kilkanaście lat pracy trenera szkoleniowca udało mi się zbudować własną markę. Klienci i uczestnicy wyrażają się pozytywnie o prowadzonych przeze mnie szkoleniach. Mam dobrą opinię, funkcjonuję na rynku jako rzetelny i kompetentny trener. Powinnam spijać śmietankę, a jednak od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie pomysł, że przydałoby się coś jeszcze, coś zupełnie z innej beczki. Kilka lat szukałam pomysłu na to COŚ. I znalazłam. Jestem w trakcie budowania marki  byeHouse – firmy zajmującej się home stagingiem, czyli profesjonalnym przygotowaniem nieruchomości do sprzedaży lub wynajmu. Chociaż to zupełnie inny rodzaj działalności niż szkolenia, wpisuje się w temat, na który często dyskutujemy z uczestnikami szkoleń – rozwój, uczenie się, otwartość na nowe możliwości. Możliwości, które są niezależne od wieku, ale zależne tylko od naszej woli.

IMPULS – pożądany na początku działania, żeby ruszyć, żeby nadać energii, żeby chciało się chcieć. Nie lubię podejmować decyzji pod wpływem impulsu, choć zdarza mi się to, gdy mam dość ZASTOJU. I wtedy wygrywa IMPULS, że muszę ruszać, że coś się musi zmienić.

AMBICJA – to mi chyba nie dokucza, chociaż…. Zajrzałam do Wikipedii (tak dla pewności): „(łac. ambitio – żądza sławy, czci, uznania; staranie się, szlachetna duma, poczucie własnej godności) – postawa człowieka, cecha charakteru polegająca na silnym poczuciu godności osobistej oparta na stawianiu sobie trudnych celów i dążeniu do ich realizacji (człowiek ambitny), także nieuporządkowane dążenie do sławy i zaszczytów.”
Silne poczucie godności osobistej – to jednak mnie dotyczy. Co do celów – trudność celów nie jest moim priorytetem, cel ma mnie kręcić, sprawiać frajdę i przyjemność w realizacji. Nie wybieram celów, których realizacja pociąga za sobą nadmierne koszty… może to źle brzmi w dzisiejszych czasach, ale dzięki temu nie jestem zbyt zestresowana i nie narzekam na rzeczywistość. A wokół mnóstwo zestresowanych. Oczywiście to wszystko dotyczy celów, które sama sobie wyznaczam. Te cele, które wyznacza mi życie, to zupełnie inna historia.

NASTAWIENIE – zawsze pozytywne, ale nie naiwnie pozytywne. Ostatnio często prowadzę szkolenia, warsztaty z radzenia sobie ze stresem – myślę, że jestem w nich wiarygodna, bo naprawdę stosuję to wszystko, o czym na szkoleniu rozmawiamy i co chcę uświadomić uczestnikom. Na przykład nie martwię się na zapas.

AKCJA – no to do roboty – jak już ruszam i działam, to nie chcę tracić czasu. Zadanie musi być zrealizowane sprawnie i doprowadzone do końca. To mój sposób na oswojenie zmiany – analizuję, myślę, planuję, przygotowuję się i gdy jestem gotowa, to po prostu robię.

o zmianę pytała Anka Łoza-Dzidowska