Klaudia Tolman z wykształcenia jest psychologiem. Ale, jak sama o sobie mówi, przede wszystkim jest ryślicielką, czyli kimś kto swoje myśli przedstawia za pomocą rysunków. Z Klaudią spotkałam się na majowym zjeździe Matrika, gdzie moja rozmówczyni uczyła trenerów jak zostać flipczartowym czarodziejem, który zabiera uczestników szkolenia w twórcze i rozwijające obszary. Umówiłyśmy się na rozmowę. I tak, rysująca Pani Psycholożka i psychologizująca Pani Graficzka spotkały się w pijalni czekolady, żeby porozmawiać o sile wizualizacji.
Klaudio, ja jestem tylko tak przygotowana do rozmowy z Tobą.
No i pięknie! Zobacz, wszystko jest!
Obie, pracując jako trenerki z ludźmi, pobudzamy ich twórcze myślenie za pomocą różnych technik kreatywności, naprowadzamy na alternatywne sposoby rozwiązywania problemów i zachęcamy do innego spojrzenia na otaczającą nas rzeczywistość. Nasze drogi do tego, co teraz robimy były zupełnie inne. Jestem graficzką, która zainteresowała się psychologią i ponad 10 lat temu zostałam trenerką biznesu. Ty w psychologii posługujesz się graficznym kodem, a Twoją pasją jest swobodne rysowanie i wymyślanie, czyli ryślenie. Jesteś chyba jedną z najbardziej kreatywnych osób, jakie znam. Teoretycznie mogłybyśmy ze sobą rywalizować, ale mam przekonanie, że wzajemnie się uzupełniamy i, że współpraca, a nawet synergia naszych działań jest o wiele korzystniejsza.
Gdyby było inaczej, to by mnie tutaj nie było. (śmiech)
Słyszałam, że masz w swoim domu interesującą mapę marzeń. Nawet widziałam ją na Twojej autorskiej stronie. Opowiedz mi coś o swojej czarnej tablicy, która tak mocno zadziałała w Twoim życiu?
Mam czarną ścianę, na której rysuję swoje plany i pomysły. Od kiedy postanowiłam zmienić swoje życie zawodowe, wizualizowanie myśli stało się bardzo intensywne. Wcześniej pracowałam jako trener wewnętrzny w korporacji i byłam zachwycona swoją pracą. Niestety po roku dorzucili mi rzeczy, które nie były ani trenerskie, ani kreatywne, ani moje. Ja, człowiek orkiestra, pracujący twórczo z ludźmi i dla ludzi miałam robić audyty.
Ojej. 🙁
Doskonała mina. (śmiech) Jak rzuciłam pracę to jeszcze do końca nie wiedziałam, jak będę działać. Do czego chcę dążyć? Co chcę robić? Co chcę mieć? Jaki jest mój cel? Z kim mogę go osiągnąć? Zrobiłam sobie tę czarną tablicę, na której zapisywałam, kto mi może pomóc i z kim mogę zrobić jakiś projekt. W ten sposób na tablicy pojawili się moi znajomi, inni trenerzy – osoby, z którymi potencjalnie mogłabym współpracować. Gdybym wtedy znała ciebie, to pewnie pojawiłaby się informacja, że z taką Anką można wspólnie podziałać. Ale miałam też dział, który do tej pory zresztą funkcjonuje i nazywa się Plany Zamaszyste. To tam napisałam, że chciałabym wystąpić na TEDxie*.
Czyli zamaszyste oznacza, że są to odważne plany i poprzeczka jest wysoko postawiona?
Dokładnie tak. Funkcjonowało już hasło Ryśliciel, prowadziłam warsztaty przez rok, jedną nogą szykowałam sobie rynek. Nie wiedziałam, jak to się stanie, ale czułam, że moje zamaszyste plany mogą wypalić. Czy wszystko się udało? Pewnie nie. Bo to nie jest tak, że zaraz wszystko musi się wydarzyć. Zaaplikowałam najpierw do TEDxu Warsaw, a w końcu wystąpiłam we Wrocławiu. Opisałam to, jak do tego doszło w samym swoim wystąpieniu. Umieściłam zdjęcie tej mojej czarnej tablicy na moim facebookowym profilu Myślenie wizualne z hasłem Zobaczcie jak można siebie samego motywować. Koleżanka, która zobaczyła moje zwizualizowane marzenie spotkała curatora z TEDxu szukajacego ciekawych osób i powiedziała mu, że jest taka Klaudia Ryślicielka. I dała mu mój numer telefonu. W ten sposób moje wymarzone 18 minut na TEDxie stało się realne. Czyli z mojej perspektywy to samo się zrobiło. Ja musiałam w to tylko mocno uwierzyć i umieścić zdjęcie z planami na tablicy na facebooku. Chociaż myślę, że zrobiłam to chyba bardziej po to, żeby pokazać innym, jak się zmotywować – Popatrzcie jaką mam fajną tablicę. Popatrzcie, jaki odważny plan. Jednak było to też coś więcej. Ja w to, co było zwizualizowane, głęboko uwierzyłam i co najistotniejsze – zadeklarowałam to światu. No i przyszedł jeden TEDx, najpierw była jedna rozmowa, potem druga, spotkanie, no i bez wątpienia Michał musiał uwierzyć, że ja to zrobię, że opowiem o czymś ciekawym. Ale gdyby nie tablica… TEDx Wrocław pociągnął za sobą inne rzeczy. Dwa tygodnie po wykładzie zgłosił się do mnie Google. Dziewczyna z Google była na TEDxie i coś jej „zaklikało”, musiało się jej spodobać. Mieli mieć spotkanie offsidowe dla wszystkich menedżerów okolicznych oddziałów googlowych w Europie i musieli sobie stworzyć strategię. Pomyślała o mnie. Potem to już stopniowo się działo.
Jak się coś zwizualizuje, to może to zadziałać na zasadzie samospełniającego się proroctwa. Pobudzamy naszą podświadomość i tym samym zaczynamy pracować nad rozwiązaniami. To pozwala osiągać pożądane cele – często przyłapujemy się na robieniu rzeczy, które prowadzą nas ku ich realizacji. Zaczynamy inaczej się zachowywać, jesteśmy bardziej asertywni, wzmocnieni wewnętrznie i podejmujemy konkretne kroki. Oczywiście reaguje na to również nasze otoczenie, wspomagając nas w naszych działaniach. Pracownicy NASA przygotowując się do wysłania człowieka na księżyc, korzystali z wizualizacji – dużego na całą ścianę zdjęcia księżyca, które znajdowało się w pomieszczeniu, w którym pracowali. Cel był widoczny i dosłownie na wyciągniecie ręki. Dwa lata przed planowaną datą pierwsi lunonauci zostawili na Księżycu plakietkę z napisem: W tym miejscu ludzie z planety Ziemia po raz pierwszy postawili stopę na Księżycu. Twój księżyc znajdował się na czarnej tablicy. Klaudio, na czym polega potęga wizualizacji?
Odchodząc od słów, możemy problem, plan czy marzenie zobaczyć szerzej. Nie pisząc i nie definiując, jaki jest ten nasz cel. Najlepiej jest to narysować, żeby to jeszcze lepiej poczuć, bo przecież rysunek wzbudza emocje. Gdy podsycamy nasze wyobrażenia emocjami, popychamy wizję do przodu. Intensywne doznania emocjonalne stymulują i skłaniają nas do działania. Nawet jak narysuję koślawego, ale uśmiechniętego człowieczka na szczycie świata – to jest to moja wizualizacja mnie jako Ryśliciela – jest to dla mnie bardzo ekscytujące i mój umysł będzie pracował szybciej. Gdy podsuwamy mózgowi barwne i żywe obrazy, zaczyna on szukać i wyłapywać wszelkie informacje potrzebne do tego, by te obrazy urzeczywistnić. Rysunek ma wielką siłę.
Nie tylko rysunek. To może być również obraz, fotografia. Mam taki zestaw do pobudzania uczestników warsztatów i zmiany kontekstu ich myślenia. To bywa zaskakujące, bo to kontekst nadaje znaczenie przedmiotom, ale również ideom i koncepcjom. Jeżeli zmienimy kontekst to możemy odkryć nowe możliwości.
I otwierają się kolejne klapki. Ale jeżeli ludzie sami rysują, wizualizują swoje plany, marzenia i cele, to dodatkowo działa jeszcze to, że robią to samodzielnie. I chociażby mieli duży opór, że to jest dziecinada, że to jest infantylne (chociaż mnie to się rzadko zdarza) to fakt, że to zrobią sami, sprawia, że są przywiązani do swoich wyobrażeń. I jest tak jak u Adasia Miauczyńskiego. Rysuję cel i staje się on w ten sposób bardziej mojszy. Zaczyna być mi bliski i przez to bardziej namacalny, czyli jakby osiągalny – taki w zasięgu moich możliwości. Ja jestem wtedy do takiej wizji bardziej przywiązana i automatycznie bardziej jej pragnę. Kiedyś na warsztatach miałam narysować dwa rysunki. Pierwszy przedstawiał życie takie jakie jest, a drugi moje życie idealne. Zrobiłam tę wizualizację bardzo abstrakcyjnie, pastelami. Rysunek ma centrum, jakby jądro, od którego rozchodzą się kolory – życie kolorowe, spójne, wynikające z głębi. To sobie narysowałam. Mam to na komórce, mam to na pulpicie. To mi dodaje energii, to podtrzymuje wiarę, że dążę do ideału, że mogę to zrobić. Teraz już jestem z tym obrazem obyta, ale kiedy po zrobieniu na niego patrzyłam, to dosłownie czułam przypływ fizycznego uczucia w ciele – Klaudio, ty możesz! Ja czułam to moje życie idealne. Jak ktoś zmienia pracę, rozwodzi się, stoi przed nowymi wyzwaniami, czegoś się boi, to wizualizacja przybliża go do celu.
Czyli gdy chcemy, żeby zaszła jakaś ważna zmiana, poświęcajmy dużo czasu na wizualizację, bo to jedna z najważniejszych rzeczy, jakie możemy zrobić, by urzeczywistnić plany, a nawet marzenia i żeby poczuć pozytywną energię do działania. Czytałam, że gdy wyobrażamy sobie jakąś czynność, to w naszym mózgu zachodzą te same procesy, które zachodziłyby, gdybyśmy robili to naprawdę. Nasz umysł nie odróżnia wizualizacji od prawdziwego przeżywania.
Dzięki tej wizji właściwie nie bałam się tego, że rzucam pracę. Raczej byłam podekscytowana tym, co mnie czeka. Wizja, radość z jej posiadania była silniejsza od lęku.
Eustres czyli stres pozytywny był silniejszy niż negatywny dystres?
One były razem. Dystres ciągle gonił eustres – Ale nie ciesz się tak, zaraz będzie kryzys i z czego będziesz żyła. Ale zaraz ten pozytywny głos odzywał się – Ale co Ty mi opowiadasz, ja wiem, że dam radę. Czułam, że to się stanie. Zawsze mówię ludziom, że sama wizualizacja w głowie już pomaga, ale narysowanie tego swoją ręką, w trudzie i znoju, kupienie kredek, wybieranie materiału, cieszenie się tym – te kredki są miękkie, a te nie, te mi odpowiadają, a tamte nie. W ludziach uruchamia się takie przedszkolne myślenie.
Czyli uruchamiamy też to nasze wewnętrzne dziecko, które jest twórcze, daje nam radość życia i które cały czas polemizuje z naszym wewnętrznym rodzicem i dorosłym?
Obserwuję ludzi na szkoleniach, jak rysują jakieś swoje wspomnienie z dzieciństwa, firmę, czy problem w zespole. Za każdym razem kiedy to robią, uruchamia się w nich taki stan zdziwienia – jak mi z tym dobrze – na ten sam problem, który mam w pracy popatrzyłem sobie rysunkowo, tak banalnie, tak prosto. Ale przez to, że ktoś narysował ludka, któremu się rączka zakrzywiła, a ktoś inny spojrzał na to i zapytał, czy on ma złamaną rękę, autor patrzy na rysunek inaczej i mówi no nie, tak mi akurat wyszło, ale wiesz, jak mówisz o złamaniu, to przychodzi mi do głowy coś nowego. Dochodzą nowe interpretacje i otwierają się dodatkowe szufladki. Super jest to obserwować na warsztatach i szkoleniach u ludzi dorosłych. Jak biorą mazaki i nagle mogą zrobić coś inaczej.
Byłam zafascynowana Twoimi mazakami na warsztatach w Rybniku. Można to rysowanie tak sensualnie poczuć. Uwielbiam zapach farb plakatowych i kredek cedrowych. Ale wracając do wizualnego myślenia, opowiem Ci, co dzisiaj zrobiłam. Byłam mocno przygnębiona i miałam mętlik w głowie od nadmiaru spraw do załatwienia. Napisałam te moje problemy na post-itach i zaczęłam te małe karteczki wieszać na ścianie, najpierw chaotycznie, potem je porządkując. Poczułam, że problemy maleją, zaczynają się układać w rozwiązania i, co najważniejsze, zaczęłam dawać im radę. Kiedy były w mojej głowie, nie panowałam nad nimi, a kiedy znalazły się na zawieszanych kartkach, stały się „do ogarnięcia”. Oswoiłam moje, czasem wyolbrzymione problemy.
Są trzy książki, które są warte polecenia – Visual Meetings, Visual Leaders i Visual Teams, wszystkie autorstwa Davida Sibbeta. Chociaż rysowanie to bardziej zaawansowana i angażująca czynność, technika stosowania karteczek jest opisywana przez Sibbeta jako równie skuteczna metoda wizualizacji. Chodzi o to, żeby te splątane myśli, które się cały czas o siebie obijają, kręcą w kółko i wracają uchwycić. Gdy mamy problem, którego nie umiemy rozwiązać, możemy to spisać i na dużym formacie uporządkować.
No właśnie, potrzebowałam ściany, żeby to nabrało rozmachu. Nie czułabym się dobrze, gdybym to robiła na kartce A4. Musiałam mieć też odpowiedni dystans.
Mając do czynienia z dużą mapą myśli, możemy się od niej oddalić. Swobodnie grupujemy poszczególne jej elementy. Może ktoś do nas podejść i zobaczyć coś, czego my nie widzimy, bo jesteśmy nadal zaplątani we własnych myślach. Wizualizacja to nie tylko rysowanie, ale też przelewanie treści z głowy na papier. David Sibbet w swojej firmie zajmuje się wizualnym rozwiązywaniem problemów i angażowaniem do tego grup. Ludzie, zamiast siedzieć i zastanawiać się jak rozwiązać brak sprzedaży w dziale X, rozpisują problem na karteczkach, używając do tego różnych kolorów. Również Model biznesowy Osterwaldera jest oparty na myśleniu wizualnym. Można sobie taki Business Model Canvas ściągnąć w postaci „gotowca” i wydrukować, a można samemu narysować na flipczarcie. Każdy obszar modelu jest odpowiedzialny za coś innego. Obszary dotyczą przychodów, kosztów firmy, wartości, kluczowych klientów, partnerów i innych ważnych aspektów związanych z biznesem. Potem to się wypełnia karteczkami post-it. Piszemy na nich tak, żeby treść – tekst lub rysunek – zmieściła się na takiej jednej karteczce. Standardowe mają format 76 x 76 mm. Dlaczego takie małe? To nas dyscyplinuje i wymusza konkretne wpisy. Musimy zmieścić się na tak niewielkiej przestrzeni i zapisać myśl w taki sposób, że jeżeli ktoś podejdzie do naszej mapy, to będzie wiedział o co nam chodzi. Na przykład, że w sklepie z ubraniami dla mam – klientami są nadciągajace mamy, czyli ciężarne kobiety.
Bardzo podoba mi się Twoje słowotwórstwo – zamaszyste plany, nadciągające mamy. A określenie Ryślicielka to jest genialne w swojej prostocie, a jednocześnie pomysłowe określenie na kogoś, kto wizualizuje myśli. Jak na to wpadłaś?
Widzisz, wszyscy mnie o to pytają, a ja nie wiem. To po prostu spłynęło. Lubię bawić się wymyślaniem nowych słów. Pamiętam kiedyś, jak pisałam w Wordzie słowo indywidualne, ale się pomyliłam i napisałam i n d y w i z u a l n e. Popatrzyłam na to słowo i pomyślałam, że ryślenie jest kwestią indywizualną. Każdy wizualizuje inaczej. Ale wracając do modelu biznesowego, opracowanie go jest świetną techniką wizualizacyjną służącą do realizowania wizji i do wprowadzania jakiejś zmiany. Ja też to zrobiłam i przez dłuższy czas taki model wisiał nad moim biurkiem. Wisiał, patrzył na mnie, a ja na niego.
Warsztaty Klaudii Tolman na Zjeździe Matrika w Rybniku w maju 2014
Warsztaty Anki Łozy-Dzidowskiej w Klubie Matrika w marcu 2014
Ty masz TO przed oczami i TO również na Ciebie oddziałuje, motywując i pomagając wyznaczać konkretne cele. Klaudia, ja widzę przed sobą osobę, która ma milion pomysłów na minutę, ale nie jest w tym pogubiona, tylko konsekwentnie dąży do celu. Ryślenie zdecydowanie pomaga. Opowiedziałaś mi dużo ciekawych rzeczy, opisałaś przykłady i myślę, że trzeba to wykorzystać w praktyce. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak potrafisz zachęcić ludzi do rysowania. Sama tego doświadczyłam na warsztatach w Rybniku. Ja również robię ćwiczenia plastyczne, które mają pobudzać ludzi do niestandardowego myślenia. Zapewniam uczestników, że niepotrzebne są zdolności plastyczne. Pracując metodą kolażu, wycinamy, tworzymy skojarzenia, bawimy się formą, obrazem i literą. Czasem słowo puentuje fotografię, a czasem odwrotnie; fotografia jest uzupełnieniem słowa. Powstają prawdziwe miniformy literackie inspirowane wyklejankami Szymborskiej. Poszerzamy pole działania, ćwiczymy niestandardowe metody rozwiązywania problemów, zmieniamy punkt widzenia – po prostu staramy się mieć otwarty umysł. Ważne jest to, żeby nie bać się zmian, podejmować nowe wyzwania, no i podchodzić do rzeczywistości z życzliwym dystansem bliskim naszej noblistce. Uczmy się, bawiąc. Zabawę trzeba traktować szczególnie poważnie – mawiała Szymborska. Klaudia na podsumowanie mam dla Ciebie zadanie. Chciałabym Cię poprosić, żebyś zwizualizowała naszą rozmowę. Zrób to na tej serwetce.
Tu jest nawet moja szminka. (śmiech) Ta czekolada była znakomita, natomiast była mocna i z dużą ilością chili. Z mojej perspektywy to duża czekolada. Tu jestem ja. Tu jest moja buzia, która mi się nie zamyka. Gada, gada, gada… I macham łapami. A Ty jesteś w takim skupieniu i spokojnie się uśmiechasz. Bardzo mnie cieszy, że coraz częściej spotykam takich ludzi jak Ty.
O jaka jestem ładna!
Bardzo Ci dziękuję. To mi schlebia. Jest też rekwizyt. Tutaj jest mikromyślenie – czy na pewno to się nagrywa? i Ty się cały czas na tym skupiasz. A tu jest Twoja kawa i deser. Malutkie. Moja czekolada jest wielka i znam jej smak. To jest moja perspektywa. Bardziej mojsza niż twojsza. (śmiech)
Klaudio, jestem zachwycona. Serdecznie Ci dziękuję.
rozmawiała Anka Łoza-Dzidowska
filmik o Business Model Canvas
i reprodukcje książki Davida Sibbeta – Internet
*TED (Technology, Entertainment and Design) – konferencja naukowa organizowana przez amerykańską fundację non-profit Sapling Foundation. Jej celem jest popularyzacja – jak głosi motto – „idei wartych rozpowszechniania”. Obecnym kuratorem jest Brytyjczyk, Chris Anderson, były dziennikarz komputerowy i wydawca.(…) Oprócz oficjalnych konferencji TED są także TEDx (TEDx, x – independently organized event), niezależne i organizowane lokalnie, podlegające niektórym regułom TED. (Wikipedia)